![]() |
Foto zapożyczone z neta. |
Cześć dziewczyny.
Dziś wracam do Was z bardzo niewygodnym tematem. Będzie piekło, będzie szczypało i ogółem zrobi się Wam niewygodnie. Pogadajmy więc o strefie komfortu.
Zanim zacznę od wbijania Wam szpilek w Wasze mniejsze i większe pośladki, wyjaśnijmy sobie, co to jest ta strefa komfortu, bądź - jak mówi moja mentorka - „strefa dyskomfortu”. Każda z nas wkracza w swoje dorosłe życie z marzeniami, no przynajmniej większość z nas. Żadna z nas nie marzyła o tym, aby wyjść za mąż za wąsatego Janusza, po skończonych studiach pracować w Biedronce na kasie i mieszkać w skromnym M2 z 3 dzieci, psem i kotem; wakacje spędzać na działce u sąsiada i mieć za jedyną rozrywkę od czasu do czasu wypady na Żubra z puszki lub na kawkę do przyjaciółki mieszkającej osiedle dalej. Życie pisze najróżniejsze scenariusze i jeśli pozwoliłaś, aby taki scenariusz też Ci przypadł, to pewnie Twoje życie nie różni się zbytnio od tego, które właśnie opisałam.
Nie chcę tu nikogo obrażać, ale
jest zdeczka do bani. Kurde, przecież stać Cię na więcej. Jęczysz
przyjaciółce, że marzą Ci się wakacje na Malcie, ale to za drogo; że
chciałabyś, aby dzieciaki miały swoje własne pokoje, ale Cię nie stać;
że marzysz, by zrobić prawo jazdy, ale nie masz kiedy; że mąż traktuje Cię
jak służącą, no ale chociaż nie pije i tak dalej. Znajdujesz na wszystko
wytłumaczenie, dlaczego nie możesz czegoś mieć. Lepszy taki mąż, niż żaden, przynajmniej
nie jestem samotną matką; lepsze takie wakacje, niż inne, przynajmniej nie
trzeba daleko jechać; lepsze takie mieszkanie, niż większe – nie muszę tyle
sprzątać; lepsza taka praca, niż brak pracy - inne to w ogóle nie mają roboty.
Lepiej się trzymać tego, co się ma, pewniaka, bezpiecznej przystani. Brzmi
znajomo? Oto właśnie jest strefa komfortu.
Rozejrzyj się po niej. Wygodnie Ci w niej, co?
Utkałaś sobie fajne gniazdko z własnych słabości, wymówek i fałszywych wierzeń.
To nic, że życie przelatuje Ci między palcami. To nic, że okazje przechodzą Ci
koło nosa. Tu Ci ciepło, tu Ci dobrze, tu się będziesz rozmnażać, tu będziesz
żyć, obserwując życie innych, bo na własne nie będziesz miała odwagi i tu
umrzesz, nie spełniając swoich marzeń. W swojej małej, ciasnej, ubogiej strefie
komfortu. Biję Ci właśnie najbardziej sarkastyczne brawo, jakie świat słyszał…
Jak Ci się podoba taki scenariusz?
Jasne, nie znam Cię, nie mam prawa
Cię osądzać, krytykować Twoich wyborów. Nie, nie muszę Cię znać, aby wiedzieć,
że powielasz pewne schematy, idealnie wpasowujesz się w przekrój życia wielu
kobiet. Nie jesteś jakaś wyjątkowa. Tak, tak, to nie Twoja wina, że życie się tak
potoczyło. A czyja? Kto jest winny? Ktoś siedział za sterami Twojego życia i
podejmował za Ciebie decyzje? Myślisz, że on jest winny? To po cholerę mu na to
pozwoliłaś? Ach… musiałaś radzić sobie z zaistniałymi sytuacjami, nie było
innego wyjścia. Moja Droga, widzę, że wsadziłaś sobie swoje wymówki pod 4
litery i dość wygodnie się na nich rozkokosiłaś. Przecież nie każdy musi
mieć fajny związek, fajne mieszkanie, fajne wakacje, fajne życie. Pewnie, że
nie. To, że każdy może mieć, to już zupełnie inna bajka, co nie?
Jesteś po prostu
leniwa. Yhyyym…tak jest. Co z tego, że pracujesz
po 45h tygodniowo? Co z tego, że po pracy sprzątasz, gotujesz,
pierzesz? Nie masz jaj, by zawalczyć o swoje, więc zadowalasz się ochłapami,
wmawiając sobie i innym, że tak Ci dobrze.
Mamy więc 2 wyjścia: możesz pozostać w swojej ciasnej strefie komfortu, odpalić instagrama i dalej obserwować ciekawe życie innych albo możesz żyć takim ciekawym życiem. Tak - będzie to wymagało podejmowania decyzji; tak - to ciężka praca; tak - będziesz musiała się napocić; tak - będzie czasem niewygodnie i stromo pod górę, ale jak ma być, skoro pniesz się do góry? Spójrz na swoje nieciekawe życie, nieciekawy związek, nieciekawą pracę, nieciekawe życie towarzyskie i zmień to. Wyjdź ze strefy komfortu, przyjrzyj sie jej z boku. Zobacz, jaka jest licha, ciasna i brzydka. Chcesz tam wracać? Czy chcesz iść po więcej? To nie gra komputerowa pt. „Tym razem mi nie wyszło, ale następnym razem bardziej się postaram”. Nie będzie następnego razu. Żyjemy tylko raz, więc przestań się zachowywać, jakbyś miała jeszcze jedną szansę. Nie masz. Jak nie zaczniesz się ogarniać, to do niczego nie dojdziesz, nic się nie zmieni poza Tobą. Z każdym rokiem będziesz coraz bardziej nieszczęśliwa i zgorzkniała. Na Twoje szczęście na życie nigdy nie jest za późno, czy masz 20, 30, 50 czy 70 lat. Póki oddychasz, możesz coś dla siebie zrobić. Tylko skończ marudzić, skończ szukać winnych, skończ szukać wymówek. Stań przed lustrem i powiedz sobie w twarz, że to życie, które masz teraz, wygląda tak tylko i wyłącznie dzięki Tobie. Weź za nie odpowiedzialność, weź je w swoje ręce i zacznij żyć.
Marz i przekuwaj marzenia w cele. Cele jasno wyznaczaj i spełniaj. Inwestuj w
siebie, naucz się cieszyć chwilą, otwórz się na możliwości, nie bój się nowego.
Uwierz, że zasługujesz, uwierz, że możesz mieć wszystko. Pokochaj życie,
zaciągnij się nim, tak głęboko, do końca. Poczuj jego smak na języku. Pomyśl,
czego pragniesz. Zaprojektuj swoje życie i zacznij pracować nad tym projektem.
Bądź kobietą, którą zawsze chciałaś być. Tylko jedna osoba może Cię od tego
powstrzymać - Ty sama.
Już czas ogarnąć tego wewnętrznego tchórza. Już czas
pokazać tej małej wewnętrznej suce o imieniu „Wątpliwość”, że teraz przejmujesz
dowodzenie, a ta dziura - port imienia Strefy Komfortu, nie jest miejscem na
Twój statek. Czas wypłynąć na otwarte wody… Wchodzisz w to?
Anna.
Komentarze
Prześlij komentarz